Sprzęt windsurfingowy – kupować czy wypożyczać?

Niemal przed każdym Wavecampem powtarza się pytanie z tytułu tego artykułu.

Rozpracujmy to raz na zawsze – kiedy warto kupować swój sprzęt a kiedy nie ma to większego sensu?

Żeby ułatwić analizę problemu, podzielmy windsurferów na kilka grup:

  • Windsurferzy wakacyjni

Pływasz w ramach weekendów/wakacji w Polsce, w większości wypornościowo. Jakość sprzętu nie ma dla Ciebie aż tak dużego znaczenia. Tutaj sprawa jest oczywista: zdecydowanie warto posiadać własny sprzęt żeby móc się „zwodować” w każdym miejscu i o dowolnej godzinie (niezależnie czy spędzacie całe wakacje w przyczepie na Helu czy nad jeziorkiem w Borach Tucholskich).

  • Windsurferzy okazjonalni

Założmy, że pływasz kilka razy w sezonie w Polsce na prognozę, ewentualnie wylatujesz na tydzień lub dwa za granicę. Tutaj mamy kilka opcji:

  1. Tylko wypożyczamy: podczas polskich prognoz, korzystamy z najlepiej wyposażonych w sprzęt ślizgowy szkółek. Podczas wakacji zagranicznych planujemy je w miejsca, gdzie zastaniemy dobrze wyposażone bazy windsurfingowe. Jakie ma to zagrożenia? Może nam po prostu zabraknąć sprzętu do wypożyczenia gdy inni nas ubiegną. Sprzęt może być już mocno „zniszczony” a pływanie w niestandardowych godzinach (np. skoro świt) jest niemożliwe.
  2. W Polsce pływamy na swoim sprzęcie a za granicą na sprzęcie z wypożyczalni. Pozwala to na korzystanie z wszystkich polskich dni wiatrowych. Z kolei, podczas wypadów zagranicznych, podróżujemy „na lekko”, z samą walizką i wypożyczamy sprzęt na miejscu.
  3. Kupujemy własny sprzęt, na którym pływamy zarówno w Polsce, jak i za granicą. Nie wszystko jest jednak takie różowe. Trzeba się liczyć z tym, że wydamy na sprzęt majątek (1 deska i 2 żagle nie obsłużą nam wszystkich warunków). Podróżowanie z quiverami samolotem to inna historia. Jeżeli nie lubisz dźwigać 30-kilogramowych ciężarów na siłowni to podróż ze sprzętem może okazać się prawdziwym utrapieniem. Dodajmy do tego problemy z transferem tak dużych pakunków z lotniska do hotelu czy znalezieniem bezpiecznego miejsca do przechowywania desek na miejscu. Istotnym ograniczeniem są również koszty; pływając przez 2-3 tygodnie w roku, kupowanie sprzetu jest nieopłacalne – dużo taniej jest wtedy wypożyczać.

  • Windsurfingowe świry

Cóż, jeżeli to czytasz to znaczy, że jesteś na stronie wavecamp.pl a to z kolei świadczy o tym, że istnieje dość spore prawdopodobieństwo, że należysz do ostatniej grupy.
W trakcie pracy nerwowo wyglądasz przez okno jak piesek preriowy w poszukiwaniu najmniejszych oznak wiatru na drzewach.

Nie wyobrażasz sobie wakacji bez windsurfingu. Jeżeli jeszcze nie dopładła Cię proza życia to śpisz pod namiotem na jakimś wietrznym spocie przez kilka miesięcy w roku i żywisz się resztkami po turystach. 
Jeżeli masz już więcej obowiązków na głowie, to bierzesz ze sobą na wakacje rodzinne wszystkie dostępne babcie, które zaopiekują się dziećmi na brzegu żebyś mogła/mógł szlifować rufy w ślizgu.
Jeżeli czujesz, że należysz do tej grupy to kup sprzęt. Mimo różnych utrudnień (kto nie latał z quiverami samolotem ten nie zna życia;)) docenisz niezależność, jaką dzięki temu osiągniesz – każda prognoza będzie Twoja.
Na wyjazdach nie będą Cię obchodzić śliskie deski, za duże strapy czy za krótkie linki trapezowe – cały sprzęt ustawiony będzie tip top. Wieje tylko od godziny 5 do 7 rano? Nie musisz czekać na otwarcie wypożyczalni tylko schodzisz na wodę. Kierunek wiatru wymaga przedostania się wybrzeżem kilka kilometrów dalej? Pakujesz sprzęt do auta i jedziesz.

Do zobaczenia na wodzie (niezależnie czy na pożyczonym sprzecie czy własnym;)) ,

Maciej Kapuściński