Podsumowanie sezonu 2020

 

Rok 2020 z pewnością zapamiętam jako największy rollercoaster w historii Wavecamp.

Zaczęliśmy od dwóch wyjazdów narciarskich (Sylwester i ferie mazowieckie) we Włoszech, które miałem przyjemność zorganizować razem z moim bratem Marcinem (skispa.pl i natyczki.pl).

Kilkudziesięciu kursantów mogło się cieszyć z kameralnych grup szkoleniowych, analiz video i z animacji dla najmłodszych po nartach.

Sezon windsurfingowy zaczęliśmy, jak zawsze, na początku marca. 2 turnusy na hiszpańskiej Fuerteventurze okazały się jednak ostatnimi zagranicznymi Wavecampami przez kolejne 4 miesiące…

Ostatniego dnia wyjazdu wprowadzono w Hiszpanii lockdown i busy z kursantami zostały zawrócone w drodze na plażę. Okazało się, że kara za przebywanie na hiszpańskich plażach wynosi 5000 euro od osoby.

Jakby tego było mało, w Polsce została tego samego dnia wprowadzona kwarantanna dla wszystkich wracających zza granicy przez co wszyscy kursanci musieli kolejnych 14 dni spędzić w 4 ścianach. Widząc jak błyskawicznie zamykane są granice i wprowadzane są restrykcje, kupiłem ostatnie bilety na samoloty powrotne dla całej ekipy instruktorskiej (która planowała zostać na Kanarach jeszcze przez kilka tygodni).

Następnie odwołałem wszystkie wiosenne wyjazdy (i nie tylko): marcową Teneryfę, majówkę na Rodos (która miała być największym dotychczas zorganizowanym Wavecampem), szkolenie na falach w Maroko oraz 5 kolejnych turnusów (maj i czerwiec) na Rodos. Ze względu na zmiany w rozkładzie lotów, zmuszony byłem odwołać również 2-miesięczny maraton szkoleniowy na Karpathos.

Podjąłem również dość niepopularną (dla biur podróży) decyzję o szybkim oddaniu wszystkich wpłat za odwołane wyjazdy (mimo sporej części opłaconych biletów/hoteli itp.). Wszystko po to, żeby kursanci nie byli zmuszeni czekać 180 dni na zwrot wpłat (zgodnie z tarczą antykryzysową dla biur podróży).

To by było na tyle jeżeli chodzi o smutną część tej historii. Kolejna część będzie o nadziei. O tym, że warto inwestować w jakość tego co się robi. O tym, że największą wartością Wavecamp jesteście Wy, windsurferki i windsurferzy, którzy uwielbiają rozwój na desce i którzy chcą dzielić swoje pasje z ludźmi nadającymi na, nomen omen, tych samych falach.

Po tym całym marcowo-kwietniowym szaleństwie znalazłem chwilę na rozmyślania nad odpowiedzią na pytanie: „jak możemy pomóc polskim windsurferom w obecnej, trudnej dla nich sytuacji?”.

Okazało się, że pomysł, który już od kilku lat kiełkował (szkolenia „na prognozę” w Polsce) to jest absolutny strzał w 10. Już podczas pierwszego szkolenia na początku maja w Jastarni, wypełniły się wszystkie 4 grupy szkoleniowe na obydwa dni.

W tym sezonie zorganizowaliśmy 21 szkoleń na prognozę, w których uczestniczyło ponad 200 osób (spora część więcej niż raz).

Dla mnie ta forma szkoleń była wyjątkowa również dlatego, że po kilku latach przerwy od regularnego przekazywania wiedzy (koncentrowałem się głównie na filmach szkoleniowych oraz kursach instruktorskich) mogłem się ponownie realizować w roli wavecampowego Kołcza. Radość z postępów kursantów jest jednak nie do zastąpienia.

Podczas szkoleń ?na prognozę? odwiedziliśmy Jastarnię (szkoła Surfpoint), Kadyny nad Zalewem Wiślanym, Chałupy (szkoła Surf Brother), Ustkę oraz Karwię (szkolenia na falach dla zaawansowanych). Film z tego ostatniego wydarzenia możecie obejrzeć poniżej:

Czy działalność na polskich wodach oznacza, że zupełnie odpuściliśmy wyjazdy zagraniczne? Absolutnie nie. Pojedyncze wietrzne dni w Polsce nie są w stanie aż tak wpłynąć na postępy jak tygodniowe katowanie w idealnych warunkach (najlepiej bez pianki). Wavecampowicze wsiedli do pierwszego samolotu lecącego na Rodos 3 lipca.

Maraton szkoleniowy trwał nieprzerwanie przez 13 tygodni (aż do 2 października).

Przez ten czas ponad 300 kursantów uczestniczyło w wyjazdach i szkoleniach Wavecamp na Prasonisi (Rodos).

Jakie mam wnioski po tym sezonie?

  1. Dziwnie to zabrzmi ale?chyba lubię raz na jakiś czas kryzysy.
  2. Team Wavecamp to najlepsza ekipa pod słońcem. Kropka.
  3. Warto dbać o najwyższą jakość szkoleń i atmosferę na wyjazdach. To właśnie powoduje, że nawet w trudniejszych dla podróżowania czasach, Wavecamp jest pierwszym wyborem spędzenia windsurfingowych wakacji dla wielu osób.

Jakie są nasze plany na przyszłość?

Czekamy na odpowiednią jesienną prognozę żeby zorganizować kolejne szkolenia w Polsce. Wyposażcie się już teraz w odpowiednie pianki, kaptury i buty żeby nie robić tego na ostatnią chwilę.

 

Jeżeli rządzący nie pokrzyżują nam planów to prawdopodobnie zaczniemy sezon 2021 od marcowej Fuerteventury (2 turnusy). Potem będzie równie ?klasycznie?: marcowa Teneryfa, majówka na Rodos, majowe Maroko oraz równoległe lato na Prasonisi (Rodos) i, jeżeli loty dopiszą, na Karpathos.

Chciałem z całego serca podziękować za ten sezon całemu teamowi Wavecamp, wszystkim Kursantom oraz firmom współpracującym (m.in. Wind4fun, 4sun, Hydrosfera, Surfoteka, SurfBrother, Surfpoint, Kancelaria Sawaryn i Partnerzy). Bez Was ten sezon nie byłby takim sukcesem!

Trzymam też kciuki za wszystkich z Was, którzy nie byli w stanie w tym sezonie wybrać się z nami na jeden z wyjazdów (często po raz pierwszy od kilku lat). Mam nadzieję, ze spotkamy się w przyszłym sezonie czy to na szkoleniach zagranicznych czy na polskich wodach.

Do zobaczenia,

Maciej Kapuściński